Zaprzyjaźniony Hiszpan zaprosił nas na kolację w swoim wykonaniu. Bo proszę państwa, tutaj studenci nie jedzą chińskich zupek. NAWET faceci :) (może po prostu dlatego że nie ma ich w sklepach ;))
Co jedliśmy? Przede wszystkim wszyscy z jednego wielkiego owalnego talerza. I obowiązkowo wino, ale nie to do gotowania (!) tylko stołowe ;) Czy w Polsce w ogóle można kupić wino do gotowania?
Przepis na kolację u Ramona:
Ziemniaczki pokrojone w talarki wrzucić na głęboki tłuszcz (oliwę z oliwek, która była używana do smażenia ryb, warzyw i innych rzeczy, co sprawia że jest niesamowicie aromatyczna) i usmażyć. Wyciagnąć. Następnie na gorący tłuszcz wrzucić jajka i usmażyć jak sadzone (przypominam, tłuszcz jest głęboki, więc nie trzeba obracać) - dorzucić je na talerz z ziemniaczkami i pomieszać.
A do tego było jakiś fragment wieprzowiny, ale nie wiem jaka część (też z tłuszczu).
Jeżeli ktoś nie lubi samego wina, można dolać do niego coli (!).
Każdy dostaje swój widelec i -- jemy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz